Łączna liczba wyświetleń

środa, 26 stycznia 2011

Oswajam sie...

Siedze w pokoju meza,komputer konkuruje z moja kicia w mruczeniu,lampa ogrzewa mnie swoim swiatlem....dobrze mi.Powoli odkrywam radosc z pisania na blogu,oswajam sie z nim :).Nie mam co prawda polskiej czcionki i po ponad 20-stu latach pobytu w niemczech,mam pewne problemy ze stylem,ale znajduje w sobie tyle spokoju piszac.Zalozenie tego bloga mobilizuje mnie do zycia,tzn bardziej aktywnego,kreatywnego zycia.Pozwala na jakis czas zapomniec o klopotach.Na zdjeciu jest Zuzia,moja kochana kotka,baaaardzo charakterna kotka:)(ma to pewnie po mnie ;)).W pokoju obok spi 3 i pol letni syn,na gorze(nie wiem co robi) mieszka 20 letnia corka,a na dole maz oglada wlasnie mecz.To jest moja rodzinka :)
P.s. Kicia troszke zle wyszla na zdjeciu,w rzeczywistosci jest prawdziwa kocia pieknoscia :)

wtorek, 25 stycznia 2011

c.d

Ten list zamiescilam nie dlatego,ze jestem chora.Jestem dzieki Bogu zdrowa (nie liczac rota wirusa,ktory nas dopadl),ale dlatego,zeby co jakis czas przynajmniej, przypominac sobie,jak wazne jest okazywanie i mowienie o uczuciach,odczuciach itd, swojej rodzinie,przyjaciolom,znajomym.Niestety na codzien czesto o tym zapominamy.Znacznie gorzej jest jednak z okazywaniem osobom obcym,a zwlaszcza jesli jestemy w konflikcie.Czasami niektore osoby nawet nie chca,zeby im cokolwiek pozytywnego okazac,bo nie potrafia tego przyjac.Nie chcialabym byc w skorze tych osob,pewnie musza sie z tym meczyc?A moze sie myle?
Mam koszmarna sytuacje w pracy.Po 17 latach pracy w placowce koscielnej,po 3 latach urlopu wychowawczego,wrocilam,zeby przezyc mobbing.Nigdy wczesniej nie mialam okazji przekonac sie na wlasnej skorze co to oznacza,nigdy,az do teraz.Pociaszam sie,ze nie jestem pierwsza,inne osoby nie wytrzymywaly i odchodzily,ale jestem na cale szczescie ostatnia,bo moja kierowniczka odchodzi niedlugo na emeryture.Czeka mnie w marcu rozprawa sadowa,bardzo sie jej boje.Mam nadzieje,ze wytrzymam.Nie czuje do mojej kierowniczki nienawisci,chociaz w ciezkich momentach byly krotkie przeblyski tego uczucia.Nie potrafie jednak ,idac dzien w dzien do pracy miec innych uczuc czy odczuc,niz niechec.I tak nawiazujac do tego listu zastanawiam sie dlaczego?Dlaczego jest tak na tym swiecie,ze zapominamy o tworzeniu lepszego swiata poprzez dobre gesty,slowa,dobra energie.Dlaczego????Przeciez to my sami tworzymy nasza rzeczywistosc.Wiem, jestem idealistka.....oraz czlowiekiem z wadami i nieraz negatywnymi uczuciami,ale staram sie.Bardzo sie staram swiadomie nie krzywdzic.

sobota, 22 stycznia 2011

Bez tytulu...

List do przyjaciół
Gabriel Garcia Marquez
Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię.
Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem. Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie. Spałbym mało, śniłbym więcej, wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła. Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią. Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia, ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu, odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę. Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc, że nie warto się zakochać na starość. Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości! Dziecku przyprawiłbym skrzydła, ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie. Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym, że śmierć nie przychodzi wraz ze starością, lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).
Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi... Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając, że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę.
Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko chwyta swoją maleńką dłonią, po raz pierwszy, palec swego ojca, trzyma się go już zawsze. Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas, kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł. Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć, ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą, gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył. Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz. Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem.
Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę, powiedziałbym "kocham cię", a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz. Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku, ale jeśli się mylę, i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje, chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę.
Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu. Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz. Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra, będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech, na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie. Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno, jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry, miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", dziękuję" i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz. Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne. Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić. Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni. Prześlij te słowa komu zechcesz. Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj. I jeśli tego nie zrobisz, nigdy nic się nie stanie. Teraz jest czas. Pozdrawiam i życzę szczęścia!
Tłum. z jęz. hiszpańskiego: prof. Zdzislaw Ryn

wczoraj,przegladajac moje szpargaly znalazlam ten list,bardzo piekny i chyba zawsze aktualny.Przekaz zawarty w tym liscie jest prosty,ale czasami bardzo trudny do wykonania.Zwlaszcza w stosunku do osob obcych.Postanowilam zakonczyc moja przerwe,a zmotywowala mnie do tego pewna mila osoba swoim komentarzem :).Dlaczego zamiescilam ten list napisze w nastepnym poscie.

niedziela, 9 stycznia 2011

Uwaga,wskakuje do wody.....

Wskoczylam i mam nadzieje,ze nie utone....

Dzisiaj,o godz. 19.00 postanowilam,zainspirowana innymi blogami, zalozyc wlasny.Nie mam zielonego pojecia jak to robic,ale swiat nalezy do odwaznych,wiec jestem :)
Pierwsze trudnosci napotkalam wymyslajac nazwe.Wszystkie rewelacyjne nazwy,jakie wpadaly mi do glowy okazywaly sie nie takie odkrywcze,bo niestety byly juz zajete.W koncu,po 20 min intensywnego myslenia, udalo sie :)I co teraz?!

Zrobie sobie przerwe :).